Wiadomości
Kiedy masz grupę dobrych ludzi, możesz zarządzać absolutnie wszystkim // Humans of NATO Days
Starsza szeregowa Natálie Placha i kapral Michal Blecha z 216 Dywizjonu 21 Bazy LotnictwaTaktycznego w Czasławiu nie są może najwybitniejszymi i najbardziej znanymi osobistościami Dni NATO, ale ich praca na długo zapadnie w pamięć wydarzenia. Obaj są młodszymi kucharzami w bazie w Czasławiu i na ubiegłorocznej imprezie gotowali dla ogromnej liczby osób. Zapytaliśmy, jak wygląda ich dzień pracy i co muszą jeszcze opanować, jako kucharze wojskowi. Odpowiedzi na te i inne pytania możesz przeczytać poniżej.
Jak oceniasz bieżący rok Dni NATO?
Starsza szeregowa Plachá: Ten rok był bardzo udany i nasza armia niewątpliwie pokazała, że ma wiele do zaoferowania.
Kapral Blecha: W porównaniu z ubiegłym rokiem pogoda też była lepsza, wyszło słońce, więc wrażenia są tym lepsze. Zebrała się tu kolejna grupa ludzi, ale jest tu wspaniale.
Jak wygląda Twój typowy dzień pracy?
Starsza szeregowa Plachá: Tutaj, podczas Dni NATO, nasze godziny pracy zaczynają się o 6:30, kiedy ja i moi koledzy musimy być gotowi i przygotowani. Rano ustalamy, kto co będzie robił i bierzemy się do roboty. Przygotowujemy różnorodne posiłki dla około 400 osób.
Kapral Vlacha: W bazie w Chotusicach pracujemy od 5:00 do 13:30 i gotujemy około 700 porcji - trzy rodzaje potraw i zupę. W przygotowaniu każdego posiłku bierze udział 3-5 żołnierzy, przy czym jeden z nich odpowiada za ilość, jakość i czas, czyli czy zostanie on przygotowany na czas. Chciałbym szczerze docenić, że zawsze gotują tu ze świeżej żywności, uważam to za duży plus.
Dlaczego zostałeś wojskowym kucharzem?
Kapral Blecha: Od 25 lat jestem z wykształcenia kucharzem, przez 7 lat pracowałem w swoim zawodzie, potem w fabryce samochodów, a po 10 latach chciałem wrócić do zawodu. Nie chciałem jednak pracować w restauracji, gdzie godziny pracy, płaca i praca w ogóle mogą być niepewne, więc zaciągnąłem się do wojska, gdzie chciałem być tylko kucharzem. Dostałem ofertę do Chotusic i jestem tutaj bardzo zadowolony. Współpracuję z profesjonalistami, nikt nas nie ogranicza w sposobie gotowania, głównym zadaniem jest przygotowanie jedzenia tak, jak powinno i w wystarczającej ilości.
Starsza szeregowa Plachá: Do wojska wstąpiłam dzięki tradycji rodzinnej, którą kultywowałam. Poza tym tata od małego zabierał mnie na lotnisko, więc bycie na Dniach NATO i zobaczyć na przykład F-35 jest dla mnie jeszcze ważniejsze.
Jak wygląda Twoja kuchnia podczas Dni NATO?
Starsza szeregowa Plachá: Mamy tu do dyspozycji pięć kuchni mobilnych, w których znajdziesz wszystko, co tylko przyjdzie Ci do głowy. Mamy piekarnik konwekcyjny, który jest rodzajem piekarnika wielofunkcyjnego oraz krajalnicę elektryczną, która służyła do krojenia np. salami. Każda mobilna kuchnia ma także swój klimatyzator, więc możemy tu podgrzać lub, gdy znowu zrobi się gorąco, schłodzić. Mamy tu w pełni sprawny kocioł, który jest dostarczony, podłączony do prądu, wody i możemy działać.
Kapral Blecha: Te kuchnie mogą wyprodukować mnóstwo zdrowej żywności, nie tylko tutaj, ale głównie dla żołnierzy, którzy są gdzieś w lesie, gdzie jest im zimno. Dlatego pierwszą rzeczą, jaką dostają rano, jest gorąca herbata. Chłopaki z Rakownika, którzy przywieźli kocioł, są tak zręczni, że nawet nie musieliśmy im pomagać w jego składaniu. Każdy wiedział, co robi. I zrobili to szybko, zrobili to precyzyjnie. Montaż takiej kuchni zajmuje około czterech do pięciu godzin.
Starsza szeregowa Plachá: Kiedy masz grupę dobrych ludzi, możesz zarządzać absolutnie wszystkim. A to jest naprawdę ważne w wojsku.
Kapral Vlacha: Jedną z rzeczy, które lubimy w ćwiczeniach, jest to, że spotykamy znajomych ludzi, więc mamy o czym rozmawiać, co wspominać. Lub wręcz przeciwnie, poznajemy nowych ludzi, dzielimy się nowymi doświadczeniami i wiedzą oraz wspólnie pośmiejemy. A co najważniejsze, potrafimy wspólnie działać.
Starsza szeregowa Plachá: Właściwie chodzi i o te nowe doświadczenia, które będziemy wspominać za dwa lata, jak miło było nam w Mosznowie, jak fajna grupa osób się tam zebrała. Dla mnie, jako młodego człowieka, jest super, że zawsze mogę „podróżować” gdzieś w obrębie wojska, że nie siedzę w domu i nie pracuję gdzieś w fabryce.
Czy brałeś udział w poprzednich Dniach NATO lub jesteś tu po raz pierwszy?
Kapral Blecha: Byłem dwa razy w Hranicach, gdzie odbywają się przygotowania. Tam działa to trochę inaczej, bo nie ma kuchni mobilnych, jest kuchnia stała i dużo kucharzy. Gotowane są inne potrawy niż tutaj. Ale potem przewożą je tutaj. Trzeba je schłodzić w tzw. termokinzach, czyli ogromnych lodówkach i zamrażarkach, w których żywność musi zostać schłodzona do około czterech stopni, aby móc ją przetransportować z Hranic na Morawie tutaj, do Mosznowa. Wiąże się to z wielką ilością pracy, bo gdy jedzenie z Hranic jest gotowane i przekazywane do termokingów, to trzeba je co kilka minut mieszać, mieszać, mieszać. Następuje transport do Mosznowa. Tutaj kucharze rozdzielą, zaczynają podgrzewać jedzenie lub przygotowywać je do wydania, a pusty termoking wraca do Hranic. Moim zdaniem jest świetnie podzielona i zorganizowana praca. Każdy wie, co robi.
Starsza szeregowa Plachá: Służę dopiero rok i kilka miesięcy, więc jestem tu po raz pierwszy. Ale bardzo mnie to cieszy, bo jak wspomniałam, tradycja rodzinna skłoniła mnie do wstąpienia do wojska, a teraz mogę pochwalić się tacie samolotami, które tu w wolnym czasie widziałam.
Czy jako kucharz wojskowy musisz opanować inne umiejętności wojskowe?
Kapral Blecha: Oczywiście kucharz wojskowy nie jest w wojsku tylko po to, żeby gotować. W wojsku żołnierz to przede wszystkim strzelec, co oznacza, że i my musimy umieć posługiwać się zarówno bronią podstawową, jak i dodatkową, czyli pistoletem i karabinem szturmowym. Posiadamy podstawy topografii, preparatyki chemicznej, preparatyki sekwencyjnej i całą dalszą, niezbędną wiedzę. Dla nas to przede wszystkim bycie strzelcem, a dopiero potem kucharzem.
Czy masz coś do powiedzenia na zakończenie?
Starsza szeregowa Plachá: Dziękujemy za możliwość bycia tutaj i pozdrawiamy mieszkańców Chotusic.