Wiadomości
Jeśli ratownicy nie wystartują, nie będzie już można latać // Humans of NATO Days
Podpułkownik Petr Šafařík jest dowódcą eskadry śmigłowców 24. bazy lotnictwa transportowego w praskich Kbelach i jednocześnie dowódcą zespołu pokazowego śmigłowca W-3A Sokół. Ma na koncie ponad 3600 godzin lotu, z czego ponad 3200 na Sokole. Podczas Dni NATO w Ostrawie & Dni Sił Powietrznych Armii Republiki Czeskiej śmigłowiec W-3A Sokół został pokazany w pełnej krasie zwrotów i akrobacji w połączeniu z ratowaniem ludzi. Jak wygląda normalny dzień pracy Piotra i kiedy musi przekroczyć swoje granice, aby uratować ludzkie życie?
Jak oceniasz trwające Dni NATO w Ostrawie?
Jest to impreza z tradycją, widać, że jest dobrze zorganizowana. Co roku prezentowane jest tu coś innego, dlatego jest to bardzo atrakcyjne spotkanie dla widzów. Myślę, że dowodem na to jest liczba widzów.
Ile razy brałeś udział w Dniach NATO?
Jeśli liczyć to wszystko razem, to już piąty rok, w którym w jakiś sposób biorę udział.
Jak wygląda Twój typowy dzień pracy?
Jako dowódca eskadry mam wystarczająco dużo obowiązków administracyjnych. Dodatkowo nasza eskadra utrzymuje w zasadzie dwa dyżury. Jeden jest właśnie ze śmigłowcem W-3A Sokół, jest to tzw. lotnicze pogotowie ratunkowe, a następnie utrzymujemy także służbę SAR, czyli służbę poszukiwawczo-ratowniczą. Oznacza to, że każdy członek eskadry również zmienia się w tych służbach. Więc kiedy jestem na służbie, czekam w pomieszczeniu pogotowia, czy będę ratował ludzkie życie. Jeśli nie jestem na służbie, jestem w biurze lub na szkoleniu lotniczym z podległymi mi pilotami, gdzie opiekuję się nimi, jako instruktor.
Czy ratując ludzi, zdarzyło Ci się przekroczyć jakieś granice?
W lotnictwie trudno powiedzieć, czym jest przekraczanie jakichkolwiek granic. Oczywiście ze śmigłowca korzystamy w pewnych granicach, aby z własnej winy nie znaleźć się w sytuacji awaryjnej. Jednak nasza praca polega na ratowaniu życia ludzi. Do incydentów zwykle nie dochodzi w tak cudownych warunkach, jak te, które widzieliśmy podczas Dni NATO. Zła pogoda zwykle odgrywa rolę. Granice pilota ratowniczego są mocno przesunięte, bo kiedy helikopter ratowniczy startuje, pilot zawsze wkracza w niego z poczuciem, że po drugiej stronie jest ktoś, kto pilnie potrzebuje pomocy. Dlatego przesunęliśmy granice nieco dalej. Myślę, że jeśli nie wystartujemy jako ratownicy, to naprawdę nie da się już latać.
Co oznacza dla Ciebie odwaga?
Odwaga. To jest właśnie umiejętność – wkroczenia w coś nieznanego, co również może oznaczać duże ryzyko. Człowiek jest w stanie dobrze ocenić swoje umiejętności i możliwości, więc może dać z siebie wszystko.
Kto jest Twoją życiową inspiracją?
Moją życiową inspiracją jest mój tata, który zaszczepił we mnie latanie. Szkoda, że nigdy nie mógł zająć się tym zawodem, ale zawsze go to interesowało. Wychowałem się wśród samolotów, ich modeli i poznawałem historię lotnictwa. Tak więc, zostając pilotem wojskowym, spełniłem również jego marzenie. Potem zostałem pilotem ratunkowym i robię to z poczuciem, że ta praca ma naprawdę wielki sens.
Czym jest dla Ciebie NATO?
Dla mnie NATO to sojusz, zbiór armii, z których każda wykonuje swoją pracę nieco inaczej. Będąc we wspólnym sojuszu, możemy dać coś innym. Uczymy się od siebie nawzajem, aby całość działała jeszcze lepiej.