Wiadomości
Kto może powiedzieć, że ma własne „siły powietrzne”? // Humans of NATO Days
Kiedy pierwszy raz brał udział na Dniach NATO w Ostrawie, była to równocześnie pierwsza edycja Dni Sił Powietrznych Armii Republiki Czeskiej. Początkowo nie chciał być żołnierzem, ale później spodobała mu się służba w „powietrznych”, jak w skrócie nazywa się lotnictwo, i służy w nich już 16 lat. Ponadto, jak sam mówi, ma swoje „siły powietrzne”. Tym razem przeprowadziliśmy wywiad z chorążym Richardem Černoškiem z Wydziału Szkolenia Bojowego Dowództwa Sił Powietrznych.
Jak dotarłeś do Sił Powietrznych? Czy to było Twoje marzenie z dzieciństwa, bycie żołnierzem, czy był to przypadek?
Zostanie żołnierzem z pewnością nie było moim marzeniem z dzieciństwa. W tym czasie miałem zupełnie inne sny. Pierwotnie ukończyłem szkołę rolniczą i w wieku dziewiętnastu lat rozpocząłem zasadniczą służbę wojskową. Wiele okoliczności i przypadek przyczyniły się do faktu, że zostałem zawodowym żołnierzem. Ponieważ podczas podstawowej służby wojskowej zafascynowała mnie służba sił powietrznych, głównie z powodu kultury organizacyjnej i relacji w miejscu pracy, rozwinąłem maksymalny wysiłek, aby wrócić do sił powietrznych. Był tu zbieg okoliczności, kiedy podszedł do mnie mój współlokator w hostelu wojskowym, oferując wolną przestrzeń w „powietrznych”.
Czy możesz opisać swoją karierę w Armii RC? Jakie stanowiska/działy przeszedłeś? Czy byłeś na jakiejkolwiek misji zagranicznej?
Jak wskazałem w poprzedniej odpowiedzi, można po prostu powiedzieć, że była i nadal jest zróżnicowana. Podczas podstawowej służby służyłem jako starszy sierżant na baterii PVO w Kromierzyżu. Po zakończeniu podstawowej służby stałem się zawodowym żołnierzem ARC, kiedy po raz pierwszy pracowałem jako starszy chorąży w 104. Batalionie Zabezpieczenia Logistyki w Ołomuńcu i od 2009, dzięki wspomnianemu przypadkowi wstąpiłem ponownie do Sił Powietrznych, w szczególności do Działu Przygotowania Walki, w którym do tej pory pracuję. Chociaż poruszam się mniej więcej w tej samej strukturze, z pewnością nie narzekam na monotonię. Ponadto w 2016 r. należy dodać ośmiomiesięczną misję w Afganistanie.
Tak więc od 16 lat jesteś w Dziale Przygotowania Walki Dowództwa Sił Powietrznych. Oznacza to, można powiedzieć, niezwykłe, ale równocześnie warte uwagi. I jak mówisz, nie ma mowy o nudzie. Czy możesz przybliżyć nam, co robisz?
Wydaje się, że to długo, ale faktem jest, że oprócz wielu różnych zmian doświadczyłem tzw. ReoRedi, co jest przynajmniej wśród żołnierzy skrót, przywołujący coś niezupełnie optymistycznego. W moim przypadku oznaczało to przeniesienie siedziby dowództwa Sił Powietrznych z Ołomuńca do Pragi, która obejmowała zmianę struktury i podporządkowania. Dla mnie osobiście oznaczało to zasadniczą zmianę w życiu rodzinnym, a pod względem pracy zmiana klasyfikacji usług, na zupełnie nową pozycję wobec pilotów, którym zapewniam rejestrację szkolenia lotniczego. Dla przykładu, wiąże się to z troską o system komputerowy, jego konserwację, komunikację z firmą, a ostatnio z naszymi współpracownikami byliśmy zaangażowani w możliwym projektowaniu przyszłego rozwiązania takiego systemu rejestracji, ponieważ nawet w tym obszarze konieczne jest przestrzeganie nowoczesnych trendów.
Wspominasz również osiem miesięcy w Afganistanie, to brzmi interesująco. Czy możesz nam powiedzieć więcej o misji?
W Afganistanie byłem oficerem dyżurnym w dowództwie 14. Grupy Zadaniowej w Kabulu. Byłem odpowiedzialny za zabezpieczenie materialne 14. Grupy Zadaniowej, AAT (lotniczego doradczego zespołu), HQ, PCHT (zespołu chirurgii polowej) oraz przemieszczenia materiału i pomoc jednostkom w Bagramie.
Twoja pozycja na Dniach NATO to główny koordynator zabezpieczenia dowództwa Sił Powietrznych i Uniwersytetu Obrony. Co czytelnicy mogą sobie wyobrazić pod tym pojęciem?
Praca jest naprawdę bardzo zróżnicowana i pod wieloma względami przypomina moje obowiązki zawodowe w Dowództwie Sił Powietrznych. Obejmują one na przykład koordynację transportu personelu organizacyjnego, zapewnienie zakwaterowania, organizacja pracy studentów Uniwersytetu Obrony przy wsparciu dyrektora pokazu lotów lub na różnych, towarzyszących wydarzeniach i innych działaniach.
Jak pamiętasz pierwszy rok, w którym uczestniczyłeś? Jak to się zmieniło od tego czasu?
Po raz pierwszy uczestniczyłem w Dniach NATO w 2010 roku. W tym roku był to dziesiąty rok Dni NATO w Ostrawie i był pierwszym rocznikiem Dni Sił Powietrznych Armii RC.
W każdym razie chciałbym powiedzieć, że od pierwszego roku, który miał miejsce w 2001 roku w terenie wystawowym Czarna Łąka w centrum Ostrawy, Dni NATO przeszły znaczącą transformację nie tylko pod względem organizacji, ale także pod względem współpracy z krajami partnerskimi. Nie można nie wspomnieć o bardzo bliskiej i produktywnej współpracy z zespołem Jagello 2000. Moje słowa, mam nadzieję, potwierdza coroczne zainteresowanie publiczności o tę akcję.
Czy możesz podzielić się kilkoma zabawnymi lub mocnymi wydarzeniami z Dni NATO?
Istnieje wiele wydarzeń i nie jest łatwo wybrać jedno konkretne. Zawsze wpływa na mnie bardzo mocno, gdy podczas Dni NATO mogę spotkać moich byłych dowódców, którzy zawsze są zapraszani przez obecnego dowódcę z powodu tradycji i dobrych relacji. Następnie lubimy pamiętać takie rzeczy, jak przeniesienie „powietrznych” z Ołomuńca do Pragi lub organizacji innych ważnych wydarzeń, takich jak np. CIAF lub GUG. Ale być może najsilniejsze doświadczenie to moment, w którym po długim czasie przygotowań, wydarzenie nabiera tempa i w pobliżu słyszysz ryk silników samolotów.
Jesteś również i namiętnym pszczelarzem. Jak dotarłeś do tego hobby?
Mój tata wprowadził mnie do pszczelarstwa. Jako dziecko lubiłem patrzeć na jego ręce. Im byłem starszy, tym bardziej brałem udział w pszczelarstwie. Pszczelarstwo całkowicie mnie zaskoczyło. Postrzegam to jako rodzaj relaksu. Ponadto, kto może powiedzieć, że ma swoje własne „SIŁY POWIETRZNE”.